Cud św. Antoniego
Jesteśmy w tematyce Cudów Eucharystycznych, które z miłosierdzia Bożego są nam dane po to, aby przekonać tych nieprzekonanych, że każde słowo Ewangelii jest prawdą i zapowiedź Jezusa o Jego pozostaniu z nami do końca świata jest w tej właśnie Obecności realizowana. Przede wszystkim jednak uświadamiają nam, że słowa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy „to jest Ciało Moje, …to jest Krew Moja” nie są jest żadną metaforą ani symbolem, ale mówią o realnej obecności Jezusa, Boga-Człowieka w konsekrowanym chlebie i winie. A skoro jego OBECNOŚĆ jest prawdą, to prawdą jest również gładząca grzechy moc tej ofiary „…która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów” (Mt. 26,27). Dziś, mamy do dyspozycji wiele narzędzi i jesteśmy w stanie znacznie więcej zmierzyć i zbadać niż kiedykolwiek do tej pory, a jednak w badaniach tych jesteśmy nieustannie zaskakiwani ich wynikami. Przekracza zdolność naszego rozumowania JAK Bóg jest obecny w wypieczonym kawałku mąki z wodą, a jednak badania mówią jednoznacznie o ciele i krwi ludzkiej, o konkretnej grupie krwi, identycznej z grupą krwi z innych relikwii jak Całun Turyński, wreszcie o tym, że jest to krew człowieka ŻYWEGO (por. Cud Eucharystyczny w Lanciano)! Dzisiaj przez „szkiełko i oko” niedowiarkowie badają to, co kiedyś można było przyjąć tylko na wiarę. Nie mniej i kiedyś tej wiary brakowało…
Św. Antoni, pogromca herezji
Święty Antoni jest jednym z najciekawszych świętych zakonu franciszkańskiego. Miał okazję żyć jeszcze w czasach św. Franciszka i był przez niego bardzo ceniony. Umarł niezwykle młodo, zaledwie w wieku 36 lat!, ale już „wyeksploatowany i wyniszczony”, tak intensywne prowadził życie, bynajmniej nie upływające na zabawach! 😉 W dniu swojej śmierci, nie mógł dojść do swojej celi o własnych siłach. Wśród licznych zadań i przygód, które spotkały św. Antoniego w „służbie Jego Królewskiej Mości” jednym z zadań jakie otrzymał, było stanowisko prowincjała Emilii, Lombardii i Wenecji, gdzie w sposób szczególny postawił sobie za cel walkę z herezjami. Zamieszkał w Bolonii i szybko wyruszył w podróż po prowincji, zaczynając od Rimini, które było miastem uznawanym za siedlisko heretyków.
św. Antoni w siedlisku heretyków
Przybywszy do miasta chciał wygłosić kazanie w okolicznym kościele, jednak nikt na nie nie przyszedł. Podobnie nikogo nie znalazł na placu, kto chciałby słuchać Słowa Bożego. Rozgłosił zatem wszystkim, żeby przyszli w najbliższą niedzielę na plażę, wtedy zobaczą cuda. Nie trudno się domyśleć, że plaża zaroiła się następnej niedzieli ciekawskimi jednak św. Antoni, zupełnie ich ignorując wszedł do wody i odezwał się do… ryb, i zaczął głosić im Słowo Boże! Co ciekawsze na jego słowa zaczęły się spływać ryby od najmniejszych po największe i wystawiwszy pyszczki ponad powierzchnie wody wyglądały jak by słuchały słów świętego. Po zakończonej nauce święty Antoni pobłogosławił ryby i odesłał je, a wielu z obecnych na plaży gapiów zdumionych tym widokiem uwierzyło.
św. Antoni, mulica i święta hostia
Św. Antoni jednak całe życie spotykał „nieprzekonanych”, jego życiorysy podają, że kilka lat wcześniej miał miejsce słynny cud, który wydarzył się kiedy jeden ze słuchaczy głośno podważał nauki Antoniego o prawdziwej obecności Jezusa w Hostii deklarując, że nie „uwierzy dopóki nie zobaczy” – coś wam to przypomina? 😉 Tak czy owak, św. Antoni przyjął publicznie rzucone wyzwanie i zapytał czy „niedowiarek” uwierzy tej nauce, jeśli jego mulica odda cześć Hostii? Oponent przyjął wyzwanie jednak pod pewnymi warunkami. Mulica miała przez trzy dni nie dostawać ani jeść ani pić, a po tych dniach mieli się spotkać na placu miejskim gdzie św. Antoni miał stanąć z Najświętszym Sakramentem. Alternatywą dla mulicy miała być jednak również wiązka siana i woda. Ku wielkiemu zdziwieniu wygłodzone bydle nie tylko nie podeszło do siana, stając przed św. Antonim trzymającym Najświętszy Sakrament, ale oddało Mu pokłon padając na kolana. Jak głoszą hagiografowie, na skutek świadectwa danego przez bydlę, jego właściciel się nawrócił.
Święty Antoni jako niezwykle barwna postać, jeszcze znajdzie miejsce w naszych duchowych gimnastykach, w dziale poświęconym nietuzinkowym świętym. Dzisiaj jednak przywołanie jego osoby miało na celu przypomnienie wydarzenia z jego życia, które powinno być niemal policzkiem, dla nas nie tylko tych nieprzekonanych, do obecności Boga w sakramencie ołtarza ale dla tych, którzy przyjmują Go niedbale. Wygląda na to, że ze wszystkich zwierząt na ziemi, tylko człowiek nie potrafi oddać należnej czci Panu Bogu, mimo że Ten wyłącznie za niego umarł.
To do: Zawalcz o odkrycie obecności Boga w Komunii Świętej, ale Twoje własne, osobiste Jego doświadczenie. Pierwszym krokiem do tego może być uklęknięcie przed Nim.