Życiowe porażki – powód #1
Temat oczywiście jest bardziej złożony, niż przedstawię to za chwilę, ale z pewnością jest to jeden z istotnych powodów, dla których nie można w życiu osiągnąć zamierzonych celów – jeśli nie najważniejszy. Musi być ważny, skoro mówi o nim Ewangelia.
Drobne obowiązki jak kamyczek w bucie
Niezapłacony rachunek za prąd, który czeka do uregulowania „w swoim czasie”, opłacony będzie jak poprzedni – lekko po terminie. Przecież zawsze płacisz, tylko terminy odrobinę się „rozjeżdżają”. Nie na początku, na początku raczej dbasz o to, ale potem…
Stosik książek do przeczytania. Ciągle je kupujesz, wszystkie Cię interesują, ale kolejka tych „do przeczytania” się wydłuża. W różnych miejscach rozłożone masz te, które akurat czytasz, oczywiście więcej niż jedna i oczywiście czytasz je od bardzo dawna z nieokreślonym terminem ukończenia. Pismo, które musisz wysłać, ciągle trzeba o tym pamiętać, ale ciągle „nie ma czasu” żeby się za to zabrać. Worki do śmieci niewymienione w odkurzaczu, samochód miał być umyty już 2 tygodnie temu, olej do wymiany, obiad… hmmm dzisiaj znów cokolwiek „na szybko”. W skrzynce mailowej zaległe maile, na które trzeba odpowiedzieć, ale nie ma „czasu albo weny”, a co roku noworoczne postanowienie, że schudniesz lub rzucisz palenie dalej aktualne. I tak ze wszystkim.
Katastroficzne skutki odkładania rzeczy „na później”
Niestety masz bardzo niedobry nawyk nieprzykładania uwagi do „małych rzeczy” i odkładania ich, jako mniej istotnych „na później”, które bardzo często nie wydarza się wcale, lub w międzyczasie zdąży wydarzyć się mała katastrofa: niewymieniony olej w samochodzie skończy się zatarciem silnika, nieuzupełniony płyn do spryskiwaczy skończy się w śnieżycę. Wyłączą Ci prąd kiedy akurat będziesz brać prysznic, szef wezwie Cię na dywanik za nieprzygotowany na czas raport. Ciągle gonisz za wielkimi sprawami, wielkimi projektami, ale w połowie drogi, albo już na początku brakuje Ci motywacji. Tyle jest do zrobienia nieistotnych rzeczy, które wydają się nie być wcale związane z tym czego pragniesz. Miałeś grać na trąbce, ale okazało się, że trzeba ćwiczyć godzinę dziennie i ćwiczenia te nie są przyjemne. Twoje życie miało być wielkie i wspaniałe, a wyszło, cóż – bez komentarza… Skąd ja to znam!
Dzieje się tak, ponieważ nie nauczyłeś się w dzieciństwie systematyczności, dyscypliny i zwracania uwagi na małe rzeczy. Na drobnostki, które uważasz jak ja, za upierdliwość życia – jak szpinak i brukselkę, które trzeba jakoś przełknąć, żeby dali Ci spokój, ale odsuniesz tą katorgę w czasie tak długo, jak to tylko możliwe.
Tymczasem życie składa się z tych małych upierdliwych rzeczy w takim samym stopniu jak ze schabowego i deseru. To po prostu część posiłku. Nie wyeliminujesz ich. Ale możesz się nauczyć lepiej je przyrządzać.
Wielka podróż, liczona w małych krokach
Ewangelia mówi dość wyraźnie: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie”. (Łk 16,10) w innym miejscu dodaje: „Dobrze, sługo dobry i wierny, w małych rzeczach byłeś wierny, nad wieloma cię postawię.” (Mt 25,19)
Życie jest sumą małych rzeczy. Każde wielkie zadanie, wielki projekt, wielkie osiągnięcia, o których marzymy, nasze cele i marzenia – wszystko jest drogą, której nie robi się jednym susem, ale niezliczoną ilością małych kroków. Trzeba je robić na serio i robić je dobrze.
Czy pójdziesz do nieba za płacenie rachunku w terminie? Nie wiem. Ale zaoszczędzisz na odsetkach. Nie wyłączą Ci usługi w najmniej oczekiwanym momencie i przede wszystkim nie będziesz się musiał tak strasznie męczyć pamiętając o tym wszystkim, co jest do zrobienia. Zaczniesz odpoczywać i mieć energię na więcej! Na pewno wiesz jak męczące jest to nieprzyjemne uczucie, które nigdy Cię nie puszcza – to, które nieustannie masz „w tyle głowy”, a które przypomina Ci w najmniej oczekiwanym momencie o rzeczy, którą masz jeszcze zrobić, a której termin wykonania jest tak przesunięty, że zaczyna już cuchnąć. To uczucie niepokoju potrafi zepsuć każdy odpoczynek i jest przyczyną nieustannego stresu, frustracji i wyrzutów sumienia.
Na pewno też zdarzyło Ci się kilka razy rzeczywiście zrobić wszystko, co powinieneś. Uporać się z jakąś ważną rzeczą, która zalegała w twoim kalendarzu od dawana. Pamiętasz to przyjemne uczucie ulgi i „lekkości”? Dlaczego nie miałbyś się tak czuć częściej? Dlaczego nie codziennie?
Z realizacją „małych zadań” związana jest obietnica: „nad wieloma /wielkimi cię postawię”. I nie dotyczy ona tylko nieba. Jestem przekonana, że dotyczy również tutaj i teraz.
Po prostu nie ma innej drogi do wielkich osiągnięć, jak seria małych rzeczy do zrobienia – dzisiaj.