Strzeżcie się kwasu
Kiedy wielotysięczne tłumy zebrały się koło Jezusa, tak, że jedni cisnęli się na drugich, zaczął mówić najpierw do swoich uczniów: „Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego co by nie stało się wiadome. Dlatego wszystko co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach. Lecz mówię wam, przyjaciołom moim: Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nic więcej uczynić nie mogą. Pokażę wam kogo się macie obawiać: Bójcie się Tego, który po zabiciu ma moc wtrącić do piekła. Tak, mówię wam, Tego się bójcie. Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”. Łk 12, 1-7
W życiu nie ma przypadków
Skoro Bóg dba o tak mało istotne stworzenia jak wróble, takie drobiazgi jak każdy włos na mojej głowie, to to, co spotyka mnie w życiu nie może i pewnie nie uchodzi jego uwadze. Nie zdrzemnął się, nie zasnął ani nie zapomniał. Chociaż czasem mam wrażenie, że fale śmierci przelewają się nade mną, wali się wszystko co może się zawalić, albo wygrywam kumulację złych doświadczeń. A jednak…, jeśli mój każdy włos się liczy, o ileż bardziej to co mnie spotyka, co jest moim udziałem? Tylko trzeba próbować ustrzec się obłudy, dwulicowości, pozy. Ten, który kontroluje ilość włosów na mojej głowie, zna mnie dobrze, lepiej niż ja siebie, patrzy w sposób dla mnie nieosiągalny. Obłuda będzie zatem jedynie próbą oszukiwania samego siebie, nie JEGO. A tego z litości dla siebie, mogę sobie oszczędzić.
Prawda za cenę śmierci
To w relacji z Nim. A co z ludźmi? Ich jestem w stanie oszukać. Im potrafię się przypodobać. Oni mnie nie rozszyfrują. Tu może zrodzić się wątpliwość. Czy nie trzeba czasem udawać dla ważniejszej sprawy?W ochronie innych, siebie, pracy, życia?
Tu następuje bolesne zderzenie z ewangelią, trzeba zostać uczciwym nawet za cenę własnego życia. Pisze się łatwo ale trudniej wcielić te słowa w życie. Łatwo się mądrzyć, nie mieszkając dzisiaj w Syrii, Libanie…
Ale Jezus się nie mądrzył. Piętnował obłudę faryzeuszów i uczonych w Piśmie, wiedząc że to właśnie sprowadzi na niego śmierć. Pokazał, własnym przykładem jak wypełnić to wymaganie Ewangelii. Nie milczał za cenę świętego spokoju. Mówił prawdę i wytykał obłudę prosto w oczy i szybko dzięki takiem zachowaniu podpisał na siebie wyrok śmierci. Znał konsekwencje i liczył się z nimi, ale uznał że warto stracić życie za cenę prawdy. Cóż, Jemu akurat wierzę.