św. Andrzej Bobola – ile kosztuje wiara?
Warszawa pełna jest miejsc niezwykłych i cennych dla chrześcijaństwa, chociaż być może nie jest to pierwsza myśli jaka przychodzi Wam do głowy, kiedy myślicie o tym mieście. Absolutnie wyjątkowym miejscem, ze względu na obecność w nim wyjątkowych relikwii jest Sanktuarium nazwane imieniem swojego rezydenta Św. Andrzeja Boboli, na warszawskim Mokotowie. Wspominam o nim, bo to niezwykły święty (patron Polski), w maju obchodzimy jego święto i warto skorzystać z okazji, żeby odwiedzić świętego.
Św. Andrzej Bobola – rozchwytywany kapłan i kaznodzieja
Za życia doceniany jako „roztropny”, biegły w nauce i kontaktowy. Ze względu na swoje liczne talenty rozchwytywany, chyba trochę rozrywany pomiędzy różne domy zakonne, gdzie powierzano mu przeróżne posługi. Wspierał zgromadzenie zarówno w zarządzaniu, jak też w posłudze wiernym, szczególnie przez słuchanie spowiedzi, oraz głoszenie Słowa Bożego. Musiał wyróżniać się na tym tle, bo wiele wpływowych osób, starało się o pozyskanie go jako sławnego kaznodzieję. Przełożony prowincji zakonnej jednak zawsze decydował wg własnego uznania.
Św. Andrzej Bobola – misjonarz kresów wschodnich
Nigdzie dłużej nie zagrzał miejsca co kilka lat przerzucany do innej placówki i naliczyłam ich 7 z czego do 2 z nich wracał po kilku latach. Najwięcej – bo łącznie 10 lat spędził w Wilnie. Mało kto wie, że był autorem ślubów lwowskich – tych które wobec najazdu Szwedów złożył we Lwowie król Jan Kazimierz oddając ojczyznę we władanie Matce Bożej, nadając jej tytuł Królowej Polski. Największym jego charyzmatem zdawało się być głoszenie Słowa Bożego i tej posłudze oddawał się do końca życia, szczególnie na zaniedbanych kresach wschodnich, narażając się w ten sposób innowiercom, heretykom i swoim kozackim prześladowcom, z których rąk poniósł męczeńską śmierć.
W czym święty był doświadczany, w tym może przyjść ze szczególną pomocą – jeśli tak jest w istocie, to wstawiennictwo św. Andrzeja Boboli musi być potężne.
W 1657 r. był misjonarzem na kresach wschodnich, kiedy kozacy najechali na pobliskie wioski z intencją wymordowania wszystkich żyjących tam katolików. Kiedy dowiedzieli się, że na tych terenach głosi słowo, obchodząc okoliczne wsie potężny w słowie ksiądz katolicki, dzięki któremu wielu heretyków się nawróciło i wielu prawosławnych przeszło na katolicyzm za punkt honoru postawili sobie wytropienie księdza i jego pojmanie. Nie było to szczególnie trudne, ponieważ św. Andrzej Bobola nie ukrywał się przed kozakami. Na prośbę wiernych co prawda podjął próbę wyjazdu z zagrożonych terenów, ale zatrzymany przez kozaków już jedną wioskę dalej oddał się w ich ręce bez oporu ze słowami: „Niech się dzieje wola Boża”.
Św. Andrzej Bobola – bestialsko torturowany przez Kozaków
Wola Boża okazała się być bardzo wymagająca. Chyba żaden święty w historii kościoła nie był tak okrutnie męczony. Założono mu na głowę wiązkę młodych gałęzi dębowych i tak ją na końcach skręcano aby zadać jak największy ból. Uważano tylko aby męczonemu nie pękła czaszka, bo to mogłoby spowodować zbyt wczesną śmierć. Przywiązano do płotu i ubiczowano nakłaniając przy tym na wyrzeczenie się wiary. Kiedy to nie pomogło zdjęto mu skórę z jednej z rąk i bito po twarzy tak, że stracił kila zębów – co możecie zobaczyć oglądając relikwie świętego w warszawskim kościele. Ponieważ nic nie przynosiło skutku, a święty obstawał przy swojej wierze, uwiązano go do 2 koni i powleczono do Janowa, gdzie żołnierze mieli rozkaz ostawić go do swojego dowództwa. Tam, w dzień targowy, przy licznie zgromadzonych gapiach męczono go i bito na rynku, ale wobec jego publicznego wyznawania wiary i odważnego namawiania wrogów do nawrócenia i pokuty, zabrano go do pobliskiej rzeźni, gdzie 4 kozaków rozłożyło go na stole i prześcigając się w wymyślaniu cierpień męczyło, aby skłonić do wyrzeczenia się wiary. Cała scena męki miała wielu gapiów, którzy potem pod przysięgą w procesie beatyfikacyjnym składali swoje zeznania.
Oprawcy z nienawiści do kapłaństwa postanowili zadawać świętemu cierpienia wyśmiewając jego posługę. W konsekrowane dłonie powbijali drzazgi za paznokcie i pozdejmowali z nich skórę obcinając też kilka palców. Między żebra wbili głęboko wielki, żelazny pręt. Potem zdjęli skórę z niemal całego ciała i obsypali plewami, sprawiając mu w ten sposób jak mówili „nowy ornat”. Zdjęli również skórę z głowy poczynając od karku, aż do oczodołów, potem nakładając ją ponownie. Jeszcze na placu wyłupili szablą oko, i otrzymał dwa ciosy szablą. Podpalali ogniem boki, potem obcięli nos. Wszystko to jednak nie było w stanie powstrzymać świętego od modlitwy i przyzywania imienia Jezusa i Maryi, oraz modlitwy za oprawców i prób ich nawrócenia. Oczywiście nie zostawało to bez konsekwencji, wzmagając wściekłość katów. Powieszono go za nogi, a nie mogąc znieść jego modlitw nacięto szyję i wyszarpano mu język. Wreszcie kiedy kaci stracili kreatywność w wymyślaniu nowych tortur, nie mogąc zadać mu więcej ran stracili nim zainteresowanie i zostawili… jeszcze żywego. Dobito go dopiero po jakimś czasie na polecenie przełożonego wizytującego wieś, a zwłoki wyrzucono na pole.
Ciało świętego, które nie ulega rozkładowi
Miejscowy proboszcz zabrał je stamtąd umieszczając w kościele, gdzie przez dwa tygodnie były wystawione dla uczczenia przez okoliczny lud, który tłumnie przybywał na modlitwę. Mimo ogromnych upałów i strasznego stanu w jakim znajdowały się zwłoki, nie ulegały one rozkładowi. Rany wydawały się być żywe, a ciało nie wydzielało przykrego zapachu, przeciwnie – świadkowie mówią o przyjemnej woni jaką można było wokół poczuć. Niedługo potem zgłosili się po ciało brata dwaj jezuiccy, którzy zabrali zwłoki do domu zakonnego.
Upomnienie się o własną kanonizację
Z jego kanonizacją i beatyfikacja związane są liczne perypetie, które były konsekwencją burzliwej historii ojczyzny, Europy, papiestwa. Niemniej, kiedy tylko po beatyfikacji rozpowszechniono informacje o nowym Słudze Bożym, licznie zaczęły spływać świadectwa jego wstawiennictwa. Tak się dzieje ze świętymi – dopiero po śmierci zaczyna się praca pełna parą i działanie na szeroką…. nieograniczoną skalę.
Czy tak umęczonemu człowiekowi Bóg jest w stanie czegokolwiek odmówić? Nie sądzę. Jutro i każdego kolejnego dnia, póki żyjemy, możemy skorzystać z tej sposobności i dołączyć do grona tych, którzy w świętym Andrzeju Boboli mają przyjaciela i orędownika. Jestem przekonana, że szybko przyjdzie z pomocą. O tym mówi prawda, którą codziennie wyznajecie w modlitwie – „świętych obcowanie”. Odwagi…
Inni święci, którzy mogą Cię zainteresować:
Św. Charbel: Św. Charbel – Boży chirurg
Św. Dymfna: Św. Dymfna – patronka ludzi w depresji, lęku i odrzuceniu
Św. Filomena: św. Filomena – patronka w kłopotach finansowych i odważnych decyzjach
Św. Kajetan: św. Kajetan – patron szukających pracy
Św. Jan Paweł II: Św. Jan Paweł II – Karol, zwykły bohater
Św. Monika: Św. Monika – pomoc w kłopotach z teściowymi