Kolejki do nieba nie ma
Księża czasem robią quiz i podczas kazania zadają wiernym pytanie: „Kto chciałby pójść do nieba?” W odpowiedzi wyrasta przed nimi gęsty las rąk. „A kto chciałby pójść teraz?” – dodają. I wtedy las rąk rzednie. Jako ostatni nieśmiało wycofują się ze swojej deklaracji ci, którym było najbardziej głupio, ale zbiorowa dezercja innych dodała im trochę odwagi. Tak można podsumować nasze pragnienia nieba.
A przecież sprawa z niebem ma się trochę inaczej. To nie my decydujemy czy się tam dostaniemy i zdecydowanie nie do nas należy decyzja, kiedy. Jest to niezwykle trudne do zaakceptowania, dlatego często myśli o tym spychamy w czeluści podświadomości i niechętnie je podejmujemy, w obawie przed „wywołaniem wilka z lasu”.
Tymczasem nauka o rzeczach ostatecznych wydaje się być testamentem Jezusa. Słowa, które słyszymy w dzisiejszej Ewangelii padają podczas Jego podróży do Jerozolimy. Ostatniej podróży, która jak sam uprzedza, ma się zakończyć Jego aresztowaniem, męką i śmiercią. W obliczu śmierci, chcemy mówić o rzeczach najważniejszych. Dać ostatnie wskazania, rozporządzić tym co mamy najcenniejsze. Jezus również, raz jeszcze podejmuje w swoim nauczaniu rzeczy najistotniejsze: strzeż się chciwości; twoje życie nie zależy od zgromadzonego majątku; życie wieczne nie jest fikcją; wieczność może być błogosławiona lub przeklęta, żeby uniknąć tragedii przekleństwa musisz uwierzyć nie tyle w Jezusa, co Jezusowi i naśladować Go – on żył dokładnie tak jak uczył; twoje spotkanie z Bogiem twarzą w twarz jest pewne – tajemnicą jest tylko godzina.
Łatwo jest przygotować się do spotkania, kiedy jesteśmy umówieni na konkretny czas. Ile razy podejmowaliśmy gości, planowaliśmy również skrzętnie proces przygotowań. I mimo, że rzeczy do zrobienia jest wiele, zapewne wszystko było w punkt. A jeśli zdarzyło się nam wyrobić przed czasem, mogliśmy spokojnie na gości poczekać. Nikt nie rozpoczyna wtedy żadnej pracy, raczej poczyta książkę, zajrzy do gazety albo posnuje się po mieszkaniu w poszukiwaniu przeoczonych pajęczyn. I tak nam się czekanie kojarzy – z bezczynnością. O tym jest najważniejsza przestroga dzisiejszej Ewangelii.
Spotkanie z Bogiem jest pewne. Nawet najwięksi sceptycy muszą przyznać, że któregoś z końców doczekamy – jeśli nie końca świata, to z pewnością osobistego. Pewne jest również to, że nie znamy żadnej z tych dat. Ale na wypadek obu mądrze byłoby się przygotować. Tylko jak się przygotować na coś, co nie wiadomo kiedy nastąpi? Otóż – trzeba czuwać!
Czuwanie to specjalny rodzaj czekania. Rozciągnięty między dwiema rzeczywistościami i głęboko w nich zanurzony. Tej której oczekujemy i tej której doświadczamy.
Mądrze czuwa ten, kto próbuje poznać wolę Boga i stara się z całych sił ją wypełnić w miejscu i czasie, który jest mu dany. Wtedy, kiedykolwiek przyjdzie Bóg, to będzie doskonały moment.
Komentarz do Ewangelii: Łk 12, 32-48

To jest blog chrześcijański. Znajdziesz tu informacje o niezwykłych świętych, o najważniejszych chrześcijańskich cudach i relikwiach. Poznasz treść najważniejszych objawień maryjnych z całego świata, znajdziesz swój prywatny modlitewnik. Możesz też wziąć kilka lekcji walki duchowej, albo poczytać komentarze do najciekawszych fragmentów Ewangelii.
JG